Juventus w obecnym sezonie prezentuje się mocno w kratkę. Turyńczycy dobre występu przeplatają spotkaniami, w których grają wręcz tragicznie. Aż do ostatniej soboty „Stara Dama” nie była w stanie wygrać spotkania ligowego na wyjeździe. Na całe szczęście udało się w końcu przełamać tę koszmarną passę. W ostatniej kolejce Serie A Juventus zmierzył się na wyjeździe z Torino. I chodź spotkanie pełne było walki, ciężko doszukiwać się w nim futbolowego kunsztu. Ostatecznie skromne zwycięstwo 1:0 pozwoliło złapać Juve nieco oddechu. Wprawdzie ciężko mówić o odzyskaniu formy, ale być może zapala się jakieś światełko w tunelu.
Walka i chaos
Początek spotkania był niezwykle chaotyczny w wykonaniu obu drużyn. Zarówno goście jak i gospodarze starali się walczyć i atakować, ale niewiele z tego wychodziło. Pierwsza prawdziwa sytuacja nadarzyła się w 35. minucie spotkania. Szansę na zdobycie prowadzenia dla Juventusu miał Vlahović, który znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem gospodarzy. Jednak będąc w tak dobrej sytuacji oddał strzał wprost w Milinkovicia-Savicia. Kilka chwil później bramkarz Torino popisał się kolejną udaną interwencją kiedy to obronił strzał z dystansu. Piłkarze na przerwę miedzy połowami spotkania schodzili przy bezbramkowym remisie.
Wymęczone 3 punkty
Tuż po rozpoczęciu drugiej części spotkania doszło do zmiany z składzie „Starej Damy”. Na boisku pojawił się Bonucci. Juventus starał się atakować i nawet był w stanie doprowadzać do dogodnych okazji. Jedną z nich w 62. minucie miał Kean. Niestety wykonie było wprost fatalne i grę wznowił bramkarz. Gospodarze również szukali swoich szans, jednakże brakowało im skuteczności. Jedyna bramka jaka padła w tym spotkaniu została strzelona w 74. minucie. Z najbliższej możliwej odległości piłkę do bramki Torino wpakował Vlahović. Kilkanaście ostatnich minut spotkania Juventus starał się kontrolować tempo spotkania i bronić wyniku. Ostatecznie mecz zakończył się skromną wygraną Juventusu.